Różności okołodworskie…

Nareszcie upał trochę zelżał, bo już wszyscy snuliśmy się zupełnie jak bez celu, i ludzie i zwierzęta. Trawa mi zżółkła, choć to tzw. Sahara i powinna być odporna na suszę, więc jej nie podlewam. Zresztą jak tu podlewać ponad 30.000 metrów kwadratowych trawnika? Jedno miejsce natomiast ma się dość dobrze i nie wymaga podlewania.  To moje rosarium, które założyłam 4 lata temu.  Większość parku „siedzi” na piaszczystej ziemi mazowieckiej, a ten jeden kąt ma wyjątkowo trochę gliny w sobie.  Idealna więc ziemia pod róże, trzymająca wilgoć i nie wymagająca nawożenia.  Rosarium podzieliłam na cztery kwatery, w każdej znajduje się około 60 krzewów różanych o innym kolorze i innego pokroju.  Jest więc kwatera bordowa, żółto-pomarańczowa, jasnoróżowa i biało-kremowa. I właśnie teraz, te ponad 250 krzewów jest w pełni rozkwitu.  Upał potęguje zapachy i stojąc na środku rosarium, przy zegarze słonecznym, ma się nieodparte wrażenie, że jest się w środku jakiegoś flakonu ze skoncentrowaną esencją różaną.  „Gościu, siądź w moim rosarium i pooddychaj sobie, będziesz zachwycony, przyrzekam ja Tobie.” 🙂

_DSC5475

 

A za płotem parku koszona jest łąka sołtysowa. Siano pójdzie do opypskiej stadniny koni. Jest to pierwszy pokos, a przy tym wielki huk i klekotanie maszyny. Inny dźwięk teraz, zupełnie inny był jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Dwa dni później ma miejsce belowanie. Kiedyś stały tam urokliwe snopki siana. A potem kolejna, głośna maszyna jest potrzebna by te bele zwieźć. Dawniej była to sympatyczna fura, para koni, ludzie pracujący ramię w ramię razem. Teraz wystarczy jeden operator maszyny. Tempora mutantur…

26. koszący

Czerwiec jest tego roku tak upalny, że lipy w parku zakwitły nie czekając lipca. Któregoś wieczoru zapomniałam zamknąć na noc okno w jadalni, które wychodzi na aleję lipową. Następny ranek był lekko wietrzny, słoneczny i znowu upalny. Gdy koło południa weszłam do stołowego stanęłam jak urzeczona. Molekuły lipowego kwiecia utuliły mnie zewsząd, jak dobre przyjacielskie ramiona. Swojskie, słodkie, tak znajome, i w tej niewielkiej przestrzeni pokoju po wielokroć skoncentrowane. Jaka wielka szkoda, że zapachem nie można się podzielić jak fotografią…

_DSC5516

 

 

 

Komentarzy do Różności okołodworskie…: 1

  • Adam Kozak  napisał:

    Pełne zmysłów i smaków to Pani podzielenie 🙂
    Podziwiam i Dziękuję.
    A

Zostaw odpowiedź. Anuluj odpowiedź

Możesz używać następujących znaczników HTML i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>