W czasie zimy kury się nudzą

Kury znudzone to kury nieszczęśliwe i różne głupoty przychodzą im do łebków.  Na przykład zaczynają się nawzajem dziobać – lub nawet same siebie –  co niestety szybko skutkuje utratą piór. A przecież chodzenie zimową porą z gołym kuprem czy odkrytą szyją z pewnością do przyjemności nie należy. I nie chodzi tutaj o okazyjne dziobnięcie po łebku, co po prostu oznacza ‚hej, pamiętaj o hierarchii w kurniku’, bo to jest na porządku dziennym, coś jakby szturchanina między rodzeństwem.  Nuda również może powodować rozbijanie jaj i ich jedzenie. Już wiele razy zdarzyło mi się sprzątać klatkę ze ściółki usmarowanej rozlanym jajkiem. Monotonia oczywiście dominuje w okresie zimowym, kiedy nie ma żadnych chwastów ani trawy do skubania, robaczków do jedzenia, motyli do gonienia czy suchej ziemi by się w niej kąpać, nie mówiąc już o braku słońca.

_DSC1503

Kury również mają wewnętrzną potrzebę grzebania w ziemi i wynajdywania sobie z niej dobroci.  Jeżeli tego nie mogą robić, to nuda graniczy już z depresją i jaj w kurniku nie uświadczysz. Aby temu zapobiec można spróbować w jakiś sposób osowiałym nioskom pomóc.

_DSC1477

Po pierwsze, żeby w ogóle zechciały wyjść na zewnątrz, i żeby śnieg nie ziębił im łapek teren wokół kurnika musi być systematycznie odśnieżany.  Wtedy też, zamiast sypać ziarno do drewnianego korytka jak to robię latem, rozsypuję karmę na odśnieżonej ziemi.  Mogą w ten sposób choć przez kilka godzin zaspokoić swoją potrzebę grzebania, mimo że efektem nie są smaczne drobinki wyszukiwane letnią porą tylko nudne ziarno pszenicy.  To nieciekawe kurze menu staram się urozmaicać odpadkami kuchennymi.  Przez kilka dni zbieram resztki jedzenia do wiaderka i gdy jest pełne niosę do okólnika.  Gdy moje nioski widzą, że nadchodzę z turkusowym w kolorze wiadrem pędzą do mnie jak oszalałe i muszę je odganiać, żeby im zawartość na łebki nie wysypać, tak się do niego przepychają. Można też spróbować urozmaicić kokoszkom zimowy czas w inny sposób, bo ptaki te są z natury ciekawskie i zauważają i doceniają każdą zmianę.  Po lipcowej wichurze mam wiele pieńków, różnej szerokości i wysokości.  Moje czubatki uwielbiają wskakiwać na rożne przedmioty, żeby oglądać świat z „perspektywy ptaka”, a już szczególnie gdy teren jest mokry i zimny próbują siadać na wszystkim co znajduje się powyżej.  Tak więc ustawiłam kilka pieńków, które za parę tygodni odwrócę z nadzieją, że może pod spodem będą jakieś robaczki, czyli dodatkowa atrakcja i źródło białka.

_DSC1482

A z grubszego kawałka gałęzi zrobiłam im huśtawkę i czekam czy się przyjmie 🙂

DSC_0136

Również na jakimś specjalistycznym „kurzym” blogu przeczytałam, że ponoć kuraki lubią się przeglądać w lustrze!  Przypomniałam sobie, że w dawnej powozowni, która przylega do kurnika od lat leży jedno takie zwierciadło i kilka dni temu wyniosłam je do moich niosek.  Reakcja była natychmiastowa i przepocieszna.  Stały moje piórzaste panny jak zaczarowane łypiąc na siebie to jednym to drugim okiem, jakby do wyjścia na bal się szykowały i sprawdzały swój wygląd.

_DSC1465

Ponoć lustro nie jest wskazane gdy w stadzie jest kogut, bo może swoje odbicie postrzegać jako konkurenta i wziąć się do bitki ze swoim drugim ja.  Ale na razie jest spokojnie, lustro stoi i nie ucierpiało. Zauważyłam także, że kury nie cierpią wszelkiego rodzaju wzniesień i z impetem każde takie „atakują”, dopóki nie zostanie ono zrównane z poziomem ziemi.  Stąd wniosek, że także i tym sposobem można im nudę umilić i wymyślać różnorakie „fitnessowe” kupki.  Mogą to być igły opadłe z choinki, sterta liści czy innego zielska, nawet jeżeli jest ono suche, czy przegniłe to nic nie szkodzi.  Ja przywiozłam im w taczce pokaźny stos zeschniętych chwastów, które gdzieś tam w jednym kącie ogrodu leżały i czekały na spalenie.

_DSC1491

Kury siedziały znudzone za murkiem.  Gdy tylko wyrzuciłam całą stertę zaczął się marsz na kopczyk i rozdrapywanie.  Nuda znikła, stosik również 🙂

_DSC1520

Oczywiście najprostszym sposobem na umilenie czasu mojemu kolorowemu stadu jest po prostu otworzenie im furtki okólnika i wypuszczenie ich na park.  Po wielokrotnych doświadczeniach z lisem nie mam odwagi zostawiać ich na wolnym wybiegu samych, więc po prostu spacerujemy sobie razem, ewentualnie towarzyszą im moje psiaki.  Pamiętam jak kilka lat temu było odśnieżona tylko niewielka ścieżka w głąb parku i kury ruszyły „gęsiego” przed siebie, jakby już miały serdecznie dość zimy i leżącego wszędzie śniegu.

kurzy exodus

Do dzisiaj jest to jedno z moich ulubionych zdjęć, choć marnej jakości.  Nigdy więcej taki kurzy exodus już nie miał miejsca, może tamte stado miało koguta z podróżniczą duszą?

P.S. Z podziękowaniami dla Sebastiana Łuczywo za pomoc w sesji fotograficznej 🙂

Komentarzy do W czasie zimy kury się nudzą: 2

  • Małgorzata Baranowska  napisał:

    Beatko, jesteś NIESAMOWITA :). W życiu bym nie wpadła na to, że kurom trzeba organizować „życie”, nigdy się nad tym nie zastanawiałam, sądziłam, że są bezobsługowe /oczywiście poza karmieniem, pojeniem, sprzątaniem i zbieraniem zniesionych jaj/. Fantastycznie opowiadasz i po raz kolejny potwierdzasz, że jesteś DOSKONAŁĄ GOSPODYNIĄ, dbasz o wszystko i wszystkich. Ściskam <3

  • Adam  napisał:

    Chce Ci podziękować za urokliwy łyk innej takiej po prostu codzienności. Od paru dni słucham książki M.Kydrynskiego z Afryki o czasem przeokrutnych historiach do jakich posuwa się człowiek i dlatego w te szare wciąż dni tak cenny to łyk wieści z życia kolorowych kur wraz z opisem Twej zabawnej „walki o ich lepsze jutro”. Powodzenia i jak najmniej lisów w okolicy Beatko! może wiosną pozwolisz nam z bliska przyjrzeć sie Twym bohaterkom i ich małemu światu. Do zobaczenia znowu.

Zostaw odpowiedź. Anuluj odpowiedź

Możesz używać następujących znaczników HTML i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>