Do siego 2022 roku!

Styczeń – miesiąc na styku starego i nowego roku. W języku angielskim January, wywodzący się od imienia rzymskiego boga Janusa o dwóch twarzach, jednej młodszej patrzącej w przeszłość, drugiej starszej patrzącej w przyszłość, jest od zawsze idealnym momentem na podsumowanie tego co zawarło się w minionych 365 dniach jak i na wstępne zaplanowanie kolejnych.

Dla mnie osobiście jest on pierwszym z dziesięciu miesięcy, które – slowly but surly – doprowadzą mnie pod okrągłą sześćd...

Czytaj więcej

Z Janeczką w paździerzach

Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,

Choć macie sami doskonalsze wznieść;

Na nich się jeszcze święty ogień żarzy,

I miłość ludzka stoi tam na straży

I wy winniście im cześć

„Październik stoi u dwora, wykop ziemniaki z pola”. Takie przysłowie znalazłam o miesiącu, który właśnie się zaczyna. Nie znałam go wcześniej, a jest w nim sporo prawdy, bo moje ziemniaki już od ponad tygodnia są gotowe na wykopki...

Czytaj więcej

Gacki nad mą głową

Gdy prawie dwadzieścia lat temu składaliśmy u  stołecznego konserwatora naszą propozycję odbudowy dworu, a w tym i projekt rozmieszczenia pokoi, to obawiałam się, że odrzuci on plany dotyczące przystosowania przepastnego strychu dla naszych potrzeb „sypialnianych”. Nasza propozycja oznaczała bowiem, że niewielkie „wole oczka”(fr. œil-de-bœuf), które do tej pory doświetlały poddasze i były ledwo widoczne na archiwalnych zdjęciach, musiałyby być powiększone do lukarn o znacznie wię...

Czytaj więcej

Kordegarda au naturel

Za kilka dni – w najbliższy weekend – po raz kolejny otwieramy parkowe niwy i dworskie podwoje dla wszystkich chętnych, którzy chcą nas odwiedzić, skosztować naszych wypieków i domowej lemoniady, podrzemać na leżaku, przejść się po rosarium i po parku, oraz być może nabyć „Janeczkę”, by zapoznać się z historią dworu w Radoniach...

Czytaj więcej

Dwadzieścia lat minęło jak jeden dzień (wpis w kilku odsłonach: wstęp)

Dokładnie dwadzieścia lat temu, późnym wieczorem w środę 9 maja 2001 roku, w jednej z kancelarii notarialnych w Grodzisku Mazowieckim złożyłam swój podpis pod wielką wtedy dla mnie niewiadomą. Zakupiłam bowiem ruinę XIX-to wiecznego dworu w Radoniach, wsi położonej jakieś siedem kilometrów na wschód od Grodziska, a czterdzieści na zachód od stolicy. Akt notarialny opisywał go jako „zabudowaną nieruchomość o powierzchni 5,59 ha” , a dalej w tekście już obszerniej było s...

Czytaj więcej

Wiosenne pączkowanie

Tegoroczny marzec i kwiecień – choć tak wszyscy zgodnie narzekają, że ta wiosna coś się ociąga i droczy – nareszcie są takimi miesiącami jak je staropolskie przysłowia od wieków określały: W marcu jak w garncu i Kwiecień plecień bo przeplata… Te bowiem miesiące sadowią się na styku zimy i wiosny, raz pomiędzy chłodem ze śnieżnymi zawiejami i lodowatym wiatrem, a raz pomiędzy upalnym wręcz słońcem – i to często w godzinnych, a nawet i minutowych odstępach...

Czytaj więcej

Chleb mój powszedni

Chleba naszego powszedniego
daj nam Panie

Czy i Wam czasami też tak się zdarza, że nagle jakiś wyraz bez żadnego szczególnego powodu przykuwa Waszą uwagę?  I zaczynacie na niego patrzeć oczyma dziecka, które dopiero uczy się czytać? Wsłuchiwać w jego brzmienie? Rozdzielać na części składowe i odnajdywać jego pierwotne znaczenie?  Na przykład większość staropolskich imion niesie ze sobą takie dwuczłonowe treści, jak choćby Bogdan czy Bożydar, te tutaj wyrażające pewnie wdzięczność rodziców za...

Czytaj więcej

Oikophilia radońska

Jeśli pozna kto Radonie

Ten miłością do nich płonie

Bo niech każdy zauważy

Ile tu jest miłych twarzy

Dwór polski był przez wieki immanentną częścią naszego krajobrazu, częścią życia społecznego, kulturalnego, politycznego. Ten charakterystyczny budynek z białymi kolumnami, z pobielonym murem i olbrzymim, spadzistym, krytym gontem dachem nie był ot takim sobie zwykłym mieszkaniem polskiej szlachty.  Jego rola była o wiele ważniejsza...

Czytaj więcej

Pędy, płatki i listeczki czyli pandemiczny embarras de richesses

Jako, że dostaję ostatnio liczne zapytania, czy są powody dla których mój dworsko-parkowy blog wszedł w sezon troszkę ogórkowy, śpiesznie donoszę, że mamy się wszyscy dobrze, jesteśmy zdrowi i nie jest to związane z panoszącą się pandemią . Choć po chwili zastanowienia dochodzę jednak do wniosku, że pośrednio może i jest, ponieważ okazuje się, że widmo korona wirusa niechcący wyzwoliło we mnie uśpioną zapobiegliwość Ślązaczki – i to taką do n-tej potęgi...

Czytaj więcej

Rozterki na przedwiośniu

Jestem na tym bożym świecie już kilka dobrych dziesiątek lat, ale takiej zimy jak ta obecna jeszcze nie doświadczyłam.  Temperatura od jesieni utrzymywała się częściej powyżej niż poniżej zera, a śnieg padał raptem jakieś trzy razy i to po paręnaście (!) minut. Obecnie mamy końcówkę lutego, kiedy to zazwyczaj stawy radońskie były skute lodem, a ziemia solidnie zamarznięta na kilkadziesiąt centymetrów wgłąb, a ja patrząc na to co się dzieje w parku mam poważny dylemat...

Czytaj więcej